Prawo w codzienności
Czego nauczył mnie doktorat?
Dziś mija 3 rocznica uzyskania przeze mnie tytułu doktora nauk prawnych. Okres pisania doktoratu nie był łatwy, biorąc pod uwagę to, że miałam wymagającą pracę, byłam aktywną doktorantką, co wymagało poświęcenia czasu na pisanie, przygotowywanie wystąpień, udział w konferencjach oraz organizację różnych wydarzeń. Jednak życie toczyło się własnym torem; świat się nie zatrzymał, żebym mogła w ciszy i spokoju skupić się na pisaniu doktoratu. I dobrze, bo o ile napisanie doktoratu było rzeczą ważną, nawet bardzo ważną, to nie najważniejszą.
Kiedy z perspektywy czasu przyglądam się temu okresowi, dochodzę do wniosku, że doktorat to dobry nauczyciel. Czego mnie nauczył?
- Pokory – Kiedy zagłębiasz się w jakiś temat, okazuje się, jak dużo nie wiesz. Na początku może to frustrować, ale z czasem pokazuje prawdę o nas, jako naukowcach. Powiedzenie sobie, że „NIE WIEM” jest początkiem prawdziwej przygody w nauce – drogi do prawdy i przez to drogi do siebie.
- Cierpliwości – Pisanie doktoratu pokazuje, że nie wszystko przychodzi łatwo i szybko. Jest to długi proces. Jeśli oczekujesz, że pójdzie ci szybko i bezproblemowo, jedyne do czego dojdziesz, to frustracja. Dojrzewasz wraz z tematem, który badasz. Kiedy byłam w trakcie studiów doktorskich, chciałam napisać pracę jak najszybciej. Z perspektywy czasu widzę, że ten czas był potrzebny. Wzrastanie jako naukowiec i poszukiwanie odwagi do wyrażania swoich poglądów wymaga czasu.
- Poskramiania perfekcjonizmu – Nie da się napisać pracy doktorskiej perfekcyjnie. Musisz kiedyś powiedzieć STOP. W innym razie możesz pisać doktorat całe życie i nigdy go nie skończyć. W przypadku nauk prawnych ma to jeszcze większe znaczenie, bo przepisy prawa mogą się zmienić, a to, co pisałeś, staje się nieaktualne, i musisz zaczynać od nowa. Obecnie coraz popularniejsza staje się koncepcja wykonywania pracy „wystarczająco dobrze”. Jeżeli możesz szczerze powiedzieć, że naprawdę się przyłożyłeś/przyłożyłaś, zrobiłaś/zrobiłeś to, na ile w tym czasie miałaś/miałeś zasobów, wiedzy i narzędzi, to jest w porządku.
- Sięgania głębiej, niekoniecznie dalej – Czasami nie liczy się to, ile robisz, ale czy robisz właściwe rzeczy. Takie, które są zgodne z Twoimi wartościami i zasadami, którymi kierujesz się w życiu. W dobie nieskończonych możliwości można się pogubić, bo zawsze można robić więcej – więcej pisać, więcej bywać, brać udział w większej liczbie projektów. Tylko czy to ma sens? Czy masz jeszcze radość z tego, co robisz? Czy tylko odhaczasz wykonane zadania z listy „TO DO”? Ciesz się procesem tworzenia, nie czekaj tylko na rezultat.
- Doktorat/praca/osiągnięcia cię nie określają – Doktorat, praca i osiągnięcia to bardzo ważne rzeczy. Pozwalają ci się spełniać, odkrywać swoje możliwości i przełamywać bariery. Ale przede wszystkim jesteś kimś więcej niż swoim doktoratem, pracą, osiągnięciami. Jesteś człowiekiem – wartościowym samym w sobie, stworzonym do odkrywania prawdy o sobie, budowania wartościowych i głębokich relacji oraz stawania się tym, kim masz się stać. Jesteś powołanym do przeżywania piękna życia, z jego blaskami i cieniami, i do miłości.